Przedawkowałem antyk - shounen manga, epika grecka i łysina najlepszego wojownika

 

Po filologii klasycznej nie da się niczego oglądać normalnie. Zajęcia z epiki oralnej i wiedza (niezbyt) tajemna o schemacie opowieści epickiej sprawia, że ciągle się analizuje, przewiduje i łączy. 


za: gintama.fandom.com


Powiedzieć, że wszystkie opowieści o bohaterach są takie same, to nie powiedzieć nic. Większość tych historii da się zapewne sprowadzić do kilku schematów i motywów, które występowały już w najstarszych znanych ludzkości opowieściach. 

A że każda epoka potrzebuje swojej bohaterskiej narracji, to w przerwie od mitologii porównawczej możesz obejrzeć sobie jakiegoś Marvela i urządzić sobie pijacką grę na znajdowanie motywów z indeksu Aarne’a-Thompson’a [tu]. 

(nie mówię już o dość świadomym graniu tymi motywami, jak u Tolkiena czy Martina, ale o tym napisano już wiele, a ja jeszcze nie miałem przestrzeni na ponowne przeczytanie tego od kiedy zacząłem studia klasyczne - boję się czasami, że moja głowa może tego nie wytrzymać).


No ale wracając, ja się z kolei nigdy nie jarałem ani Marvelem, ani Gwiezdnymi Wojnami czy w ogóle jakimś współczesnym bohaterstwem europejskim. Odkąd pamiętam za to jarały mnie shounen mangi i ich adaptacje. Moim najodleglejszym chyba wspomnieniem o bohaterach są Goku i Vegeta (dziewczyny wolą Vegetę, chłopcy Piccolo) [1], potem pojawił się jakiś Król Szamanów czy Naruto (śmieszne, że jednymi z moich pierwszych świadomych wyborów czytelniczych jako nie wiem, jakoś 11/12-latka, były Iliada, Władca Pierścieni i Naruto). Chyba jako podstawówkowicz i gimnazjalista miałem jakąkolwiek styczność z prawie wszystkim, co w gatunku było istotne i nawet pamiętam wypisywanie jakiejś listy bardzo głębokich, uniwersalnych motywów z One Piece.

Japonia i Grecja wcale nie są tak daleko - zresztą na świecie nikt nie jest jeśli chodzi o motywy i schematy opowieści (w tym miejscu pozdrawiam Eurydykę i Orfeusza oraz ich japońskie kuzynostwo, Izanami i Izanagiego). Pamiętam jak jakaś osoba żartowała na nieistniejącej już grupce memowej Greek Eurekaposting, że One Piece, manga o piratach, to taka Odyseja. Wtedy studiując dopiero pierwszy rok, jeszcze zresztą kulturę śródziemnomorską, oburzony napisałem, że jak już, to wyprawa Argonautów. [2]


No bo nie ma bardziej prastarej opowieści, niż wyprawa po skarb, do której potrzebujesz zebrać drużynę, a jak zdobędziesz ten skarb, to zdobywasz kleos, zostajesz aristos achaion czy innym królem piratów. Oczywiście, zanim zdobędą ten skarb, mają wiele przygód i odwiedzają liczne krainy (i w przypadku Argonautów, i załogi Słomkowych Kapeluszy - płyną od wyspy do wyspy), czasem rekrutując nowe osoby do załogi oraz jak na każdą porządną wyprawę inicjacyjną przystało - poznają też eros i thanatos.

Liczba przygód, krain i załogantek_tów w zależności od wersji mitu i woli opowiadającego będzie ulegać zmianie, bo każde miasto chce mieć swojego herosa w tak wspaniałej wyprawie, a pieśniarz może rozwinąć w cały wątek coś, co jego poprzednik opisywał w jednym zdaniu (w tym kontekście bawi to, że autor One Piece, Eiichiro Oda, myślał, że będzie rysował je pięć lat, a ono się ciągnie już ponad dwadzieścia i jego deklaracje, że skończy je w kolejne pięć możemy traktować już jako żart lub wołanie o pomoc). [3] Wiecie, jak chyba już od czasów Dragon Ball’a dzieli się fabułę takich tasiemcoshounenów? Na sagi i epizody [4]. Dosłownie chciałoby się obok postawić cykl.


Jak tak patrzę na One Piece [5], to te epizody są w gruncie rzeczy wyjmowalne i przemieszczalne dla tej historii. Wiadomo, trzeba by pozmieniać pewne szczegóły przy odjęciu lub zmianie kolejności, ale kiedy sprowadzimy kolejne przygody Słomkowych Kapeluszy do schematów i motywów, w obrębie sag lub nawet całej fabuły można dowolnie nimi obracać. Gdyby wyobrazić sobie tę mangę jako epos, byłby to epos w formie bardzo dojrzałej, rozbudowanej, bardzo podobnej do tej, którą jest dla opowieści o wyprawie Argonautów zupełnie osadzone w kulturze pisanej, aleksandryjskie dzieło Apolloniosa z Rodos [6], który świadomie już przecież wybiera konkretne, najczęściej rzadkie wersje konkretnych przygód załogi Argo, sygnalizując inne możliwości prowadzenia historii (zresztą, robi to przecież już dojrzała grecka epika oralna, co widzimy w Odysei). [7] [8]


Oczywiście, przygody Odyseusza też mogłyby z powodzeniem posłużyć za inspirację do jakiegoś epizodu w One Piece, ale Odyseja jest już trochę dalej od ogólnego schematu opowieści o wyprawie po skarb. Opowieść o powrocie jest w sumie taką nową lepszą wyprawą po skarb, bo jest jej konsekwencją i odwróceniem - nie zyskujesz towarzyszy, tracisz towarzyszy; niczego nie zdobywasz, a nawet często tracisz to, co zdobył_ś. 

Jakbym dostał ją w One Piece, to byłbym przeszczęśliwy.


Jednak to są motywy bardzo ogólne, które jakbyśmy chciały, to zaraz wyciągnęłybyśmy przykłady z DC, mitów ludów Syberii i opowieści snutych przez ławeczkę pod naszym blokiem.

Ale czasem jest tak, że czytam sobie jakąś literaturę grecką, pojawia się coś bardzo szczegółowego, a ja to widziałem wcześniej w shounenie. To nie ma prawa się dziać, co jest?

I ja tak miałem podczas zajęć z Aleksandry Lykofrona.


Słowem wstępu, jest to niesamowicie intertekstualny poemat hellenistyczny, który jest relacją świadka z szału wieszczego Kassandry, który ma miejsce w momencie, kiedy Parys wypływa do Sparty. Kassandra wieszczy tragiczną przyszłość Troi, nieprzyjemne powroty jej zdobywców, dzieje Eneasza oraz zemstę jego potomków na Grekach. Co istotne, samą Kassandrę spotykają ze strony greckiej okropne doświadczenia (gwałt, bycie branką, a w końcu śmierć), a ona o tym wszystkim wie i nie może tego powstrzymać. Opisując całą plejadę wybitnych herosów greckich i ich losów, pastwi się więc nad nimi i cieszy z nieszczęść, jakie ich spotykają, a dobrane zostały tu takie wersje mitów, żeby jak najbardziej ich upokorzyć i zniszczyć obraz męskiego, wielkiego bohatera.


Pierwszemu dostaje się Heraklesowi, archetypowi herosa, temu największemu, najsilniejszemu, temu ze starego pokolenia, lepszego przecież od pokolenia herosów trojańskich (kiedyś to byli herosi, teraz już nie ma).

Herakles, ratując trojańską księżniczkę Hesione przed zjedzeniem przez potwora morskiego, według Aleksandry Lykofrona, daje się mu zjeść, by - wydostając się - zabić go od środka. Z tego wszystkiego, Herakles - komicznie - łysieje z gorąca.

A ja widziałem to w Gintamie, która jest shounenem - parodią shounenów. Kagura zostaje zaatakowana przez kosmitę i ratują ją jej ojciec, Umibouzu, oraz Gintoki, który jest dla niej jak ojciec. Ten drugi, żeby ją ocalić, wchodzi w środek potwora (daje mu się połknąć), ratuje dziewczynę, a po całej walce to Umibouzu łysieje doszczętnie.


Oczywiście jest to zupełny przypadek - po prostu połączył się powszechny motyw ratowania księżniczki przed potworem oraz typowe przedstawienie bohatera w krzywym zwierciadle. Doskonały, najlepszy heros przecież jest piękny i młody, a wyłysienie niweczy te cechy. Gintama idzie w ogóle w skrajność, bo Umibouzu, uważany za najsilniejszego wojownika we wszechświecie, poza obsesją na punkcie zakrycia swojej łysiny, jest jeszcze gościem w średnim wieku, który nie może poradzić sobie ze swoją nastoletnią córką, jego syn próbował kilkukrotnie go zabić (w Aleksandrze tak straszną śmierć ponosi przecież Odyseusz z rąk syna Telegonosa), sam prawie zabił syna i jest poniekąd odpowiedzialny za śmierć swojej żony (znowu reminiscencje heraklejskie). 

Cóż, archetyp najsilniejszego wojownika niszczy się dość podobnie w odległych od siebie miejscach (czy ma z tym coś wspólnego toksyczna męskość?)


Co ciekawe, inne, zdecydowanie popularniejsze komiczne przedstawienie Heraklesa - jako niezbyt mądrego osiłka-obżartucha, znajduje odbicie w takich generycznych bohaterach shounen mang jak Goku z Dragon Ball’a czy Luffy z One Piece


Pozdrawiam wszystkie osoby heroiczne, które łysieją i nie mogą powstrzymać myśli o lodówce.

Sybiliusz Mykofanes


[1] Gintama, lekcja 364/odcinek 242

[2] w sumie to, co obejmują księgi pierwsza i druga u Apolloniosa z Rodos. Nostoi, mitów powrotu, w One Piece (jeszcze) nie mamy

[3] strzeż się opowieści epickiej, bowiem ma tendencję do prowadzenia się sama!

[4] story arcs

[5] pewnie w innych shounenach też tak jest, ale One Piece czytałem w dostępnej w danej chwili całości chyba z trzy czy cztery razy i znam je najlepiej

[6] oczywiście tu kolejność epizodów dyktowana jest przez rzeczywistą geografię wybrzeża Morza Egejskiego i Czarnego, ale gdybyśmy oderwały je od miejsc, w których się znajdują, dałoby się nimi zapewne podobnie żonglować

[7] mówię tu choćby o wersji mitu z relacją erotyczną Odyseusza z Nauzykaą, którą autor Odysei sygnalizuje, ale nie idzie tą drogą

[8] w One Piece nie znalazłem lub nie pamiętam takich (celowych lub nie) sytuacji, ale nie czytałem go nigdy po rozpoczęciu studiów klasycznych; za to z zupełnie innej beczki, w stojącej symbolem i aluzją Pieśni Lodu i Ognia G.R.R. Martin’a ostają się licznie aluzje do porzuconych lub skróconych wątków fabularnych, co jest urocze w kontekście występowania takowych w przypadku innych wersji mitów w epice greckiej. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

UWrowa nakładka na deadname!

krótka notka o osobatywach